KAVA kręci się nerwowo. Sutki ma mocno nabrzmiałe. Ściele w porodówce. Nie przybrała na wadze co prawda za dużo, ale przy pojedynczym płodzie ciąży u kotki prawie nie widać. Nie mogę tylko wyczuć najmniejszych ruchów maluszka. Nie wiem, która z nas jest bardziej zdenerwowana. Apetyt u kociej mamy jest. Jak to przed porodem - „na zapas”. I zainteresowanie kotki moim towarzystwem. Zadowolona kręci się w pobliżu. Nic nie wskazuje na jakąś patologię. Tylko kociaka jakoś wybadać tym razem nie potrafię.
W celu orientacji w liczbie kociąt niektórzy hodowcy, przed rozwiązaniem, praktykują wykonanie Rtg, ale to zawsze stres dla kotki. Wyjazd do lecznicy, drażniące zapachy i odgłosy, i w końcu unieruchomienie koteczki w pozycji leżącej aby wykonać zdjęcie. Decyduję się raczej poczekać. Odliczam nerwowo czas do porodu.
Gdy przychodzi termin, KAVA mocno podekscytowana melduje się w przygotowanej od dawna porodówce. Na przemian myje się i ściele. Wchodzi, wychodzi. Jest zaaferowana rozpoczynającą się akcją. Hm… Obserwuję ją, po czym decyduję zostawić jeszcze samą. Oddalam się do innego pomieszczenia. Zajrzę za chwilę...
Za chwilę KAVA wita mnie z wyraźnym zadowoleniem. Pomiaukuje. Kręci się prężąc grzbiet. Prowadzi mnie do porodówki, w której, ku mojemu zdziwieniu leżą poukładane skarpetki, które z niemałym staraniem zostały przez kotkę wyciągnięte z szuflady. Patrzę ze zdziwieniem na skarpetki i na KAVĘ. KAVA wyraźnie zadowolona układa się w porodówce miedzy skarpetkami i ugniata z zaangażowaniem, glośno mrucząc. Myje się z zadowoleniem.
Ciąża urojona? Jak nic! Taka niespodzianka!
Dla pewności jedziemy do lecznicy. Robimy USG i wszystko jasne. Spokojne, że to żadna patologia, wracamy z KAVUNIĄ do domu.
Zawsze musi być kiedyś ten pierwszy raz.
Tym czasem maluszki BOGINKI i XIAOLONG skończyły trzy tygodnie. Na zdjęciu jeden z chłopców RAG n 03