Chłopaki szybko odnalazły się w przygotowanych dla nich „apartamentach”. Każde jedno kocurkowe mieszkanko przed ostatecznym „odbiorem” i wdrożeniem do użytku, wcześniej zostało poddane starannej inspekcji. Takie „M” to przestrzeń przeszklona z doświetleniem i wentylacją. Wypełniona bezpiecznymi kociostradami pnącymi się pod sufit. Z wygodnymi legowiskami.
Każdy jeden chłopak wstępnie, dokładnie obwąchał i zaznaczył w bardziej lub mniej wyrafinowany sposób wszystkie zakamarki, bo w końcu czemu nie? - „Moje M to mój teren, a mój teren to ja! To pomiziam się tu i tam też się pomiziam i nie będąc drobiazgowym pomiziam się najlepiej wszędzie. Na początek zostawię SWÓJ zapach niezobowiązująco. A w razie jak nie będę się czuł wystarczająco komfortowo w nowym miejscu, to dla pewności zaznaczę dobitniej – zmaterializuję >AKT WŁASNOŚCI< i nasikam nie tylko do kuwety! Co prawda Mame i tak posprząta... Tylko po co? Jakby co, to będę poprawiał!”
No i chłopcy się wprowadzili J
Adaptacja przestrzeni dla naszej żeńskiej gromadki w nowym miejscu, zajęła nam nieco ponad miesiąc. Na początku, dziewczyny mające do dyspozycji ok. siedemdziesiąt metrów podłogi, zajęły stoły, fotele, sofy i nasze łóżko. Na zorganizowanie przestrzeni pionowej musiały poczekać.
Zbudowanie budek, kładek, podestów, zmontowanie drapaków i schodków wymagało wstępnego pomysłu, zgromadzenia materiałów i poświęcenia czasu.
Koncepcja toru kocich marszrutek, określenie możliwie najlepszych punktów obserwacyjnych, odejść z miejsc kolizyjnych, a najogólniej ujmując: stworzenie miejsca atrakcyjnego, w pełni akceptowanego i bezpiecznego dla często nieskoordynowanych w swoich gonitwach ragdollowych gagatków, to praca od początku do końca wykonana przez mojego męża.
Dziewczyny oprócz przestrzeni poziomej otrzymały zorganizowany i bezpieczny wybieg, powiększający przestrzeń w pionie. Metraż jeszcze się powiększył. Udało się doskonale rozplanować i zabudować ścianę długiego korytarza. I chociaż Ragdoll to kot określany mianem „podłogowca”, to przecież wysokość stołu nie stanowi dla niego problemu. Odległości pół metra tym bardziej. Hyc, hyc, hyc i możliwość patrzenia z góry okazała się najbardziej pożądaną. Tak więc teraz dziewczyny najchętniej siedzą pod sufitem.
Na zdjęciu "koci raj" ? - okreslenie ze "słownika" kocich opiekunów.
